Niestety jest tak jak w tytule posta. Było i już nie ma. Przepysznego ciasta toscakaka (którego nazwę ciągle ciężko mi się wymawia :) ). Przeglądając blogi trafiłam na przepis, o własnie tutaj: klik! . Nie mogłam się powstrzymać od tego by zaraz na następny dzień wkroczyć do kuchni i wypróbować przepis. A zaczęło się od tego że migdałów mam zaledwie garstkę i to jeszcze nie obranych. Wskoczyłam na rower i dokupiłam co potrzeba było a później kolejną godzinę obierałam migdały... Udało się jednak i warto było. Później poszło jak po maśle a zwłaszcza kiedy przyszło do smakowania tego smakołyku... Polecam wszystkim którzy mają ochotę na weekendowo- migdałowe słodkie zapomnienie :)
Ciasto:
- 2 jajka
- 50 g. roztopionego masła
- 50 ml. maślanki
- 80 g. cukru (w oryginalnym przepisie był cukier brązowy, ale że ja takiego nie posiadałam użyłam zwykłego białego i myślę że też nie ma tragedii, kiedyś może uda mi się zrobić to raz jeszcze i wyczuć ewentualną różnicę smakową)
- 100 g. mąki pszennej
- 2/3 łyżeczki proszku do pieczenie
- 1/2 łyżeczki ekstraktu z wanilii
- szczypta soli
W tym czasie przygotowujemy pralinę :
- 90 g. masła
- 90 g. cukru
- 100 g. posiekanych migdałów ( ja dałam trochę więcej i posiekałam część grubo a część drobno. Myślę że to zależy od preferencji)
- 35 ml mleka
- 1/2 łyżeczki ekstraktu z wanilii
- 1/2 łyżeczki soli morskiej
Teraz należy wykazać się chwilą cierpliwości i odczekać chwilę aż ciasto troszkę wystygnie i stężeje, co jest bardzo trudne przez zapach i wygląd brązowych migdałów w karmelu. Smacznego :)
1 komentarze
elek tego nie jadł, ale chyba wiem kto Ci to podjadał :P (a ponoć im nic nie smakuje:P)
OdpowiedzUsuń