Większość blogów zabarwiła się na pomarańczowo i żółto, dokładnie jak liście na drzewach. To za sprawą dyni, chodzi o blogi, jeśli chodzi o liście to oczywiście nadchodząca jesień. W tamtym roku tylko przeglądałam przepisy na zupę dyniową w tym postanowiłam przejść do konkretnych czynów. Ugotowałam zupę dyniową i pewnie nie będę oryginalna podając Wam przepis na nią. Ale może ktoś skorzysta z mojej wersji na nią, będzie mi bardzo miło :)
W pierwszym podejściu zupa była zbyt ostra (mała papryczka chilli jednak miała kopa...). W drugim podejściu była zbyt łagodna, jednak wyraźniejsza w smaku za sprawą pieczonej dyni i ziemniaka (pieczona dynia jako frytki nie przypadły mi do gustu...). Trzecia zupa była tą zupą w sam raz i przepis na nią podaje Wam dziś. Esencjonalna, dzięki mocnym przyprawom i bardzo kremowa. Sam kolor w jesienny deszczowy dzień (jak dziś na południu Polski) poprawia nastrój.
Na 4 syte porcje potrzeba
- pół kilo dyni
- trzy ziemniaki
- cebula
- dwa duże ząbki czosnku
- 1,5 litra bulionu
- spora szczypta pieprzu ziołowego, szczypta curry, spora szczypta ostrej papryki, szczypta gałki muszkatołowej oraz imbiru, sól, pieprz
Dynie obieramy, wyciągamy pestki, i kroimy na równe kawałki, ziemniaki również obieramy i kroimy w takie same kawałki jak dynię. Cebulę kroimy w piórka i podsmażamy 5 minut po czym dodajemy czosnek, dynię i ziemniaki i smażymy 10 minut. Po tym czasie zalewamy bulionem i gotujemy do miękkości warzyw. Po delikatnym przestudzeniu blendujemy.
Ja podałam zupę raz z ryżem a raz z grzankami. Zawsze była pyszna.