Moja Wigilia

Długo zastanawiałam się czy zanudzać Was tym jak wygląda kolacja wigilijna w moim domu. Ostatecznie stwierdziłam że fajnie byłoby się z tym podzielić i tym samym może zachęcić Was do podzielenia się ze mną Waszymi świątecznymi specjałami które lądują na stole w ten wyjątkowy wieczór ;) Z moich rozmów z koleżankami (tak, dużo gadamy o jedzeniu :D) ale także z moich poszukiwań przepisów smacznych, regionalnych i niespotykanych w regionie w którym mieszkam wyszło że co województwo a wręcz co dom to inne potrawy. Wydaje mi się to bardzo, bardzo interesujące jak położenie geograficzne ale też i korzenie naszej rodziny wpływają na to co jemy. 
U mojej koleżanki z Torunia je się na przykład pierogi z makiem - coś co brzmi cuuudownie a nigdy wcześniej o tym nie słyszałam. U K. za to jada się kutię - o kutii słyszałam ale jakoś nikt nie palił się u mnie w domu do jej przygotowywania. I tak w tym roku po raz pierwszy na wigilijnym stole wyląduje kutia właśnie i u mnie w domu. 

Wigilia u mnie w domu to dzień wyjątkowy podwójnie, w tym dniu mój dziadek Adam obchodzi swoje imieniny. Tak więc tradycyjnie wśród pięknych zapachów z kuchni schodzimy piętro niżej (mieszkamy wszyscy razem w domku jednorodzinnym więc daleko iść nie musimy) i składamy życzenia imieninowe w zamian za które dostajemy mnóstwo cukierków, mimo postu. 
   Około godziny 17 wszyscy zbieramy się u jadalni, tradycyjnie dzielimy się opłatkiem i czym prędzej siadamy za stołem. Na początek na stół "wjeżdża" barszcz czerwony z uszkami. Do jednej z miseczek wrzucany jest biały, obrany migdał, kto go znajdzie będzie miał szczęście przez cały następny rok. W praktyce jednak Babcia wrzuca migdał do każdej miseczki... Następnie na stole pojawia się kapusta z grzybami i odrobiną białego grochu (pisząc ten post do moich nozdrzy dopływa jej zapach), który zjadamy z chlebem. Na początku wszyscy pamiętamy o tym by jedynie skosztować dania bo wiemy że przed nami jeszcze mnóstwo smakołyków, jednak nikt nie może się powstrzymać i talerze po kilku minutach świecą pustkami. Później przychodzi czas na kolejną zupę, jak dla mnie najsmaczniejszą a mianowicie na żurek na domowym zakwasie i wywarze z grzybów. Całkowicie niepowtarzalny smak, który najlepiej smakuje w ten jeden wieczór, chociaż ja jadłabym ją codziennie jeśli tylko bym mogła. Ale taki urok Wigilii, jest specjalna przez to że je się te dania tylko raz w roku w takiej konfiguracji. Po krótkiej chwili przerwy, krótkiej bo Babcia podaje dania w zawrotnym tempie, pod nosem mamy już kaszę gryczaną ze śliwkami suszonymi. Na to danie wyczekuje najbardziej, bo tylko wtedy smakuje tak wyjątkowo (próbowałam zrobić to w zwykły dzień, gdzieś w środku roku i jednak to nie to samo, jeśli jednak ktoś chciałby przepis, piszcie śmiało!). Nie ma mi równych przy tym daniu, wymiatam talerze i pytam o więcej :) Następnie moimi gorącymi prośbami Babcia od kilku lat przygotowuje kluski z makiem, zwykłe kluseczki kładzione na wodzie z masą makową z mnóstwem bakalii - istota świąt! I w tym roku po raz pierwszy będzie też kutia z pszenicą, makiem z bakaliami i odrobinką rumu, mam nadzieje że się uda! Zbliżając się "już" do końca kolacji próbujemy zjeść chociaż trochę pierogów z czego jedna część jest z kapustą a druga ze śliwką suszoną. Sęk w tym że wszystkie są pomieszane i nigdy nie wiadomo na co się trafi ;) Ostatnim daniem jest ryba ale nie tak jak chyba w większości polskich domów karp. Nigdy go jakoś nie preferowaliśmy ze względu na zbyt dużą ilość ości. Więc jemy zwykłą rybę panierowaną z surówką z kapusty i marchewki. Przy tym daniu wszyscy ledwo mogą ruszać zawiasami ust i zarzekają się że przez tydzień nic więcej nie zjedzą i wiadomo że tak nie będzie :) Popijamy wszystko oczywiście kompotem z suszek czyli suszonych i wędzonych owoców, no nie wszyscy popijają... Ja z Siostrą nie możemy się przemóc i nie podchodzi nam ten smak więc sączymy kompot z białych jabłek :)
   Później przenosimy się na wygodne sofy wokół choinki gdzie znajdujemy drobne prezenty od Gwiazdki, nie Mikołaja, który przychodzi 6 grudnia :)
Nie jest to 12 dań i nie wiem czy więcej ktokolwiek by zmieścił... 
   A jak jest u Was, w wolnej chwili od przygotowywania jedzenia i jego konsumowania ;) 



Może spodobają Ci się inne wpisy?

0 komentarze