Ścieżka Wokół Jeziora Czorsztyńskiego i Velo Dunajec w praktyce




Dzień 3 Ścieżka wokół Jeziora Czorsztyńskiego


Ten dzień to kolejne wielkie wyzwanie - mamy objechać Jezioro Czorsztyńskie i pokonać kilka potężnych podjazdów. Jemy śniadanie, sprzątamy po sobie i ruszamy na trasę pełni energii! 


Od Harklowej kontynuujemy jazdę taką jak dnia poprzedniego, czyli przy wzburzonym Dunajcu, aż do Dębna. My postanowiliśmy jechać w stronę odwrotną niż jest zazwyczaj proponowana, a więc musimy nakierować się na most w Dębnie, który doprowadzi nas na drogę w stronę Maniow. Tu pojawia się trudność - most jest remontowany. Proponuję tutaj zejść z roweru i przeprowadzić go do bezpiecznego punktu, którym jest ostry zjazd w stronę jeziora- to około 500 metrów. Jeśli ktoś nie czuje się pewnie w dużym ruchu aut lub jedzie z dziećmi lepiej jednak iść bezpiecznie poboczem. 


Pierwszy zjazd w prawo na drodze wojewódzkiej 969 doprowadzi Was do szlaku - wypatrujcie białych plakietek z zielonym zarysem jeziora. 

Na trasie wita nas gładki asfalt, barierki oraz spokojna tafla Jeziora Czorsztyńskiego. Mimo, że dzień mamy słoneczny chmury nie pozwalają nam dostrzec panoramy Tatr. Świetnie za to widzimy Pieniny przed sobą. 


Cudownie gładki asfalt i zdradliwe kamyczki obok


Trasa ta cudownie wije się wokół brzegów, mocno wcinając się w ląd, a więc czekają nas ostre zakręty - bądźcie na to gotowi!


Zakręty, zakrętasy Jeziora Czorsztyńskiego



Zdecydowanie nie jest to płaska droga jaką mieliśmy w poprzednich dniach. Przyszedł czas na wzniesienia i zjazdy, co z dużym ładunkiem bywa wyzwaniem. Podążamy za szlakiem zachwycając się widokami i samą trasą. Mijamy pierwszych turystów, którzy leniwie wyjeżdżają na trasę, mijamy też zamknięte jeszcze punkty gastronomiczne w okolicy Maniow i Kluszkowców. 


Na trasie jest kilka punktów typu MOR, gdzie można wygodnie sobie usiąść i zjeść posiłek podziwiając panoramę jeziora i gór. W sezonie działa też kilka punktów z jedzeniem i napojami, gdzie możecie odpocząć w czasie wycieczki


Górujący nad wodami jeziora Zamek w Czorsztynie. Po prawej stronie barierki zwiastujące MOR (był nieco wyżej)


Zaraz przed Zamkiem w Czorsztynie czeka na nas mocny podjazd i tak samo ostry zjazd - warto jednak zatrzymać się przed zjechaniem (jest tam MOR!) i rzucić okiem na majestatyczny Zamek górujący nad wodą. To też idealny czas na zdecydowanie czy wybieracie opcję łatwą czy trudniejszą:


  1. łatwiejsza opcja to załadowanie rowerów na łódkę i przepłynięcie nią jeziora oraz kontynuowanie trasy po drugiej stronie,

  2. trudniejsza - mocny podjazd na Polanę Majerz i zjazd do Sromowców Wyżnych z ruchem samochodów


Zdecydowaliśmy się na opcję drugą. By nią kontynuować wystarczy podążać prosto asfaltową drogą, zamiast zjeżdżać do przystani. 

Jest to wymagający podjazd, który niestety mnie pokonał. 

Warto pamiętać, że brak tu oznaczeń, dlatego dobrze jest opracować sobie trasę wcześniej. 


Po wspinaczce dojeżdżamy do wejścia na Polanę Majerz. Warto pamiętać, że jest to teren Pienińskiego Parku Narodowego, dlatego jazda po polanie jest surowo zabroniona!

Jeśli jednak macie ochotę jechać, udajcie się prosto ulicą Zamkową do ulicy Flisackiej i skręćcie w lewo. Tym sposobem obejdziecie polanę i będziecie mogli kontynuować zjazd. 



Szczęśliwa krowa z Polany Majerz


Wracając do samej Polany to na jej początku znajduje się bacówka w której można kupić sery. Można też podziwiać owce i krowy, (uważajcie na placki!) gdyż jest prowadzony tam kulturowy wypas owiec. Oznacza to, że można tam poznać pracę pasterzy. 


Na samym szczycie Polany (spokojnie nie ma ostrych podejść) jest ławeczka z której można podziwiać Jezioro Czorsztyńskie i znów Tatry. 


Widoki z Polany Majerz



Kątem oka widzimy już ruchliwą drogę główną po lewej stronie i ruszamy w jej kierunku, przed nami kolejny dość niebezpieczny odcinek w towarzystwie samochodów. 

Czas na zjazd z Przełęczy Osiec do Sromowców Wyżnych - to droga kręta i dość stroma, dlatego wymagane jest tu pełne skupienie i dobre hamulce. Jedźcie bardzo ostrożnie! Wskazana jest też przerwa na rozprostowanie rąk po intensywnym hamowaniu. 



Zjazd z Przełęczy Osiec. Kątem oka warto spojrzeć przed siebie - otwiera się niesamowity widok na ścianę Tatr


Po zjeździe skręcamy w prawo nad zaporę na Jeziorze Sromowieckim widząc przed sobą kolejny podjazd - tym razem pod Niedzicę. Chwilę podziwiamy bielące się skały Trzech Koron i ruszamy dalej.


👉 tu też jest możliwość krótkiej wizyty na Słowacji (z której oczywiście korzystamy) w Starej Spiskiej Wsi. 


Po zjeździe znów trafiamy na oznaczenia i odseparowaną trasą pniemy się w górę - na szczęście nie jest to wymagający podjazd. Tak dojeżdżamy do zapory przy Zamku w Niedzicy. Zaporę warto przejść całą skąd widać także Zamek w Czorsztynie oraz dwa jeziora. 


Widok z zapory w Niedzicy, z jej środka widać oba zamki



Tłum turystów skutecznie wygania nas z tego miejsca i udajemy się do kolejnej fajnej atrakcji na trasie (zwłaszcza z gorący dzień) czyli Plaża Pieniny. Sztucznie utworzona plaża przyciąga prawdziwe tłumy turystów. Fajnie jednak skorzystać z chwili ochłodzenia i relaksu - zwłaszcza, że przed nami jeszcze kawałek. 


Po wyjechaniu z Niedzicy trasa zaczyna falować coraz bardziej - ostro w górę i tak samo w dół, mało tu odcinków całkiem płaskich. To co można poradzić na tej części Ścieżki Wokół Jeziora to jak najmniej hamowania - korzystajmy z rozpędu jaki dają nam zjazdy i ułatwiają podjazdy. 


Słynna czerwona wstęga na morderczym podjeździe w Falsztynie. W oddali Pieniny i jezioro



Docieramy do słynnej czerwonej wstęgi, która powstała przez przypadek. Jest to kawałek niebywale stromej drogi omijającej rezerwat Zielone Skałki - gdyby nie on ta część trasy wiodła by bliżej brzegów jeziora. 


Tutaj już wiem, że polegnę - schodzę więc momentalnie. Nauczyłam się już, że nawet jakbym podjęła próbę o zejście z naładowanego roweru w połowie drogi byłoby niemożliwe - grawitacja jest bezlitosna. Pcham więc rower co jakiś czas oglądając się za siebie i podziwiając widok. Na górze chwila odpoczynku i jedziemy dalej. 

Zaraz po wjeździe na szczyt rozpoczynamy super ostry zjazd. Nie ryzykuję i prowadzę rower. Warto jednak przypomnieć, że jazda z sakwami rządzi się swoimi prawami - na lekkim rowerze bez ładunku będzie Wam o wiele wygodniej!



Ostry zjazd z Falsztyna do Frydmana z cudownymi widokami na jezioro


Aż do naszego dzisiejszego celu, czyli Frydmana droga wciąż faluje, by na koniec malowniczo przeprowadzić nas przez zaporę - to świetne miejsce na podziwianie zachodu słońca. 

Szybko znajdujemy miejsce do spania (tym razem u gospodarza), rozbijamy namiot i zostajemy zaproszeni na herbatę. Czas mija nam na miłej rozmowie i poznawaniu spojrzenia miejscowych na powstałą infrastrukturę. To była najbezpieczniejsza, najcieplejsza noc w namiocie. 


Zapora na Jeziorze Czorsztyńskim. Po lewej stronie Frydman, po prawej brzeg jeziora



Podsumowanie dnia:


* odcinek Harklowa - Frydman okrążając Jezioro Czorsztyńskie oraz wizyta na Słowacji 55 kilometrów,

* droga w całości w asfalcie. Warto jednak pamiętać, że jest to teren gdzie wokół są skały - mogą one na ścieżkę nanieść drobne kamyczki, co przy zakrętach może być niebezpieczne,

* według mnie część po stronie Czorsztyna jest znacznie łagodniejsza jeśli chodzi o podjazdy przez co będzie łatwiejsza do pokonania dla rodzin. Po tej stronie jest także więcej punktów gastronomicznych - po drugiej stronie jeziora tylko Wy i las,

* Ścieżka Wokół Jeziora Czorsztyńskiego w znacznej większości odseparowana jest od ruchu - newralgicznymi punktami będzie most w Dębnie oraz Przełęcz Osiec (jeśli wybierzcie opcję trudniejszą, bez przeprawy promem)




Dzień 4 Frydman - Zakopane

 

Nowy dzień wita nas zaproszeniem na kawę do domu gospodarzy i niespodzianką. Podczas pakowania się kiedy jesteśmy już gotowi do drogi na Zakopane okazuje się, że u Krzyśka w oponie nie ma powietrza. Szybka akcja naprawcza, śniadanie pod miejscowym sklepem i ruszamy dalej. 

Tym razem wybraliśmy trasę z przewodnika Wojciecha Goja “Zakręć w Tatry”. 

Bocznymi drogami ruszyliśmy w stronę Krempachów oraz Gronkowa trzymając się wyznaczonych znaków i wspomagając się nawigacją. 

Dzień jest upalny, piękny i wciąż podziwiamy panoramę Tatr, która tego dnia jest niesamowita. 

Tak gorący dzień ma także swoje minusy - łatka w dętce Krzyśka znów upuściła powietrze. Kolejna wymiana dętki i ruszamy dalej marząc o tym by spokojnie dojechać i zdążyć na autobus. 


Skałka Cisowa w Gronkowie i jedna z tras odseparowana od ruchu aut



Droga w większej części wiedzie bocznymi drogami (część z Nowej Białej do Gronkowa jest zupełnie odseparowany od ruchu) na których ruch jest znikomy. Tak dojeżdżamy do Szaflar. Tutaj zaczynamy trzymać się mocno wyznaczonej trasy według Velo Dunajec i tak jedziemy prosto w stronę Zakopanego wzdłuż ruchliwej Zakopianki. 


Imponująca panorama Tatr z Gronkowa



Podczas tego etapu przejazdu jedziemy lokalnymi trasami więc ruch jest raczej niewielki. Musicie być jednak przygotowani na przekraczanie Zakopianki - trzeba być maksymalnie skupionym i mieć umiejętność szybkiego ruszenia, także pod górkę, gdy tylko trafi się na lukę lub uprzejmego kierowcę.

Co ciekawe, do Zakopanego cały czas jedziemy w górę - baaardzo minimalnie, jednak ciągłe przekraczanie drogi oraz upał i problemy techniczne powodują, że do miasta dojeżdżamy mocno zmęczeni. Siadamy na pierwszej ławce w okolicach dworca i szukamy miejsca gdzie możemy zjeść przed wyjazdem. 


Zasłużona szarlotka w Zakopanem



Podsumowanie dnia:


* od Jeziora Czorsztyńskiego (Frydman) do Zakopanego dzieli Was zaledwie 40 kilometrów. Droga jest bardzo przyjemna, ale trzeba pamiętać, że tutaj jedziemy w ruchu wraz z autami. Ruch nie jest duży, ale trzeba być gotowym na przekroczenie Zakopianki w kilku miejscach,


* w przeważającej części droga jest asfaltowa i wiedzie zaraz obok drogi głównej. Za Szaflarami jest jeden, krótki odcinek, gdzie pojawia się droga szutrowa.


* w zaplanowaniu trasy pomogą Wam te strony Małopolska Na Rowery oraz profil Jarka z Velo Małopolska  - to istna skarbnica wiedzy praktycznej!

My w dużej mierze korzystaliśmy z fizycznego przewodnika “Zakręć w Tatry”, który był dostępny w punktach informacji w Krakowie TUTAJ znajdziecie go w wersji online


 




Cała wyprawa to była świetna przygoda i też sprawdzenie swojej kondycji. Jazda dzień w dzień to zupełnie inna bajka niż jeżdżenie rekreacyjne, ale nie sądziłam, że jest to tak przyjemne. Zmęczenie dopadło mnie dopiero w drodze powrotnej, natomiast każdego ranka budziłam się wyspana i chętna do dalszej podróży. A nie podejrzewałam się o aż taki entuzjazm. 

Samą trasę można pokonać w dwa dni lub nawet jeden - my postawiliśmy na relaks i postoje przy pięknych widokach (a tych było mnóstwo), bez pośpiechu, bez wykręcania rekordów. 


Cała trasa jest świetnie oznakowana, nie ma prawa się pogubić (chyba, że jakiś żartowniś przekręci znak) - oznakowania towarzyszą nam na każdej z wymienionych tras i możemy cały czas upewniać się czy jedziemy odpowiednią drogą. 


Nie mogę powiedzieć Wam nic więcej jak polecić Wam te wszystkie dróżki, którymi udało się nam przejechać - to cudowna przygoda dla każdego z Was i poznanie Podhala z zupełnie innej strony. A patrząc na inne części naszego kraju Małopolska ma cudownie przygotowane trasy na światowym poziomie - od oznakowania, przez stan nawierzchni po infrastrukturę dookoła. 

Jasne, wiele da się zmienić - więcej wodopojów (lub w ogóle), szczegółowe oznaczenia w którym miejscu jesteśmy czy stacje naprawcze. To co już mamy to świetna baza do przyszłościowego rozbudowywania tej świetnej podstawy. Wniosek jest jeden - jest super, może być tylko lepiej! 


Ja już nie mogę się doczekać kiedy tam wrócimy i sprawdzimy więcej tras!


Ps.: dla chętnych mogę podesłać gpx - wyślijcie wiadomość :)



Może spodobają Ci się inne wpisy?

4 komentarze

  1. Bardzo fajnie napisany artykuł. Jestem pod wrażeniem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Muszę przyznać, że faktycznie samo już spędzanie czasu nad wodą jest jedną z moich ulubionych rzeczy. Także muszę dodać, ze jak jeszcze wyczarterujemy jacht od http://tempesta-jachty.pl/ to wtedy na pewno będzie to bardzo dobre rozwiązanie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Planując ostatni wyjazd na wakacje, zdecydowaliśmy się na wynajem przyczepy kempingowej. Po dokładnych poszukiwaniach trafiłem na https://autocampingi.pl/ i muszę przyznać, że była to jedna z lepszych decyzji. Przyczepa była w idealnym stanie, a obsługa profesjonalna i pomocna. Zdecydowanie polecam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Niedawno wróciłem z rejsu zorganizowanego przez https://kubi-czarter.pl/ i muszę powiedzieć, że to było niezwykłe doświadczenie. Profesjonalizm załogi, stan jachtu oraz cała logistyka były na najwyższym poziomie. Relaksująca atmosfera i piękne krajobrazy sprawiły, że ten rejs był dla mnie niezapomniany. Polecam wszystkim miłośnikom żeglarstwa.

    OdpowiedzUsuń